Ten artykuł składa się z trzech części (ta jest druga).
» Wróć do części PIERWSZEJ «
2. Umiem czy nie umiem (w rysowanie)? – oto jest pytanie!
Drugą częścią naszego przekonania wypowiadanego często przy okazji rysowania jest odniesienie się do „umienia” (umiem / nie umiem, potrafię / nie potrafię) albo braku wiedzy.
Wygłaszamy światu deklarację o braku naszej umiejętności czy o naszej niemożności do wykonania danej czynności. Mówimy [o] sobie, że nie umiemy.
A co to właściwie by znaczyło, że umiesz rysować?
Zróbmy mały test:
A. Czy umiem rysować, jeśli tak wygląda narysowany przeze mnie – moją mniej sprawną (lewą) ręką – człowiek?
B. Czy umiem wizualizować, jeśli wygląda tak, jak ten obrazek?
C. A co z tym? Teraz umiem, czy nie umiem w rysowanie?
D. A teraz? Umiem czy nie umiem rysować (/człowieka)?
A może jeszcze inny człowiek (rysunek wzięty z mojego portfolio, bo przecież #KtoKreatywnemuZabroni!):
Idę o zakład, że każdy z Was rozpoznał w powyższych 4 rysunkach człowieka. Jeśli nie rozpoznał_ś w tych rysunkach człowieka, najprawdopodobniej stało się to dlatego, że nie spełniasz któregoś z tych warunków (albo wszystkich):
- kiedykolwiek widział_ś człowieka;
- należysz do społeczności, w której funkcjonuje kultura obrazkowa (bowiem jak czytamy na 25 stronie doskonałej książki Olivera Sacksa „Oko umysłu”: „mózg musi specjalnie wytworzyć pewien złożony system umożliwiający rozpoznawanie reprezentacji wizualnych” a to oznacza, że w toku życia uczymy się, że rysunek człowieka nie jest prawdziwym człowiekiem, ale jego umowną reprezentacją i potrafimy go jako taki rozpoznać. Oliver Sacks pisze też: „Uważa się z tego powodu, że przedstawiciele kultur prymitywnych, którzy nigdy nie widzieli zdjęć, mogą mieć problemy z rozpoznaniem, że fotografia to reprezentacja czegoś innego”. Niezwykłe, prawda?).
- masz neurologicznie sprawny i zdrowy mózg oraz nie cierpisz na jakąś formę agnozji (ludzie cierpiący na agnozję mogą rysunkowego człowieka nie rozpoznać jako człowieka, bo ich mózg… zatracił tę umiejętność! Więcej o tym przeczytasz we wspominanej już książce „Oko umysłu”, fascynująca lektura!);
Czy tylko artyści umieją rysować?
Mam poważne podejrzenia, że kiedy mówimy, że nie umiemy rysować, to niestety zbyt wysoko stawiamy sobie poprzeczkę! I ilekroć tylko w dyskusji pojawia się jakikolwiek koncept rysowania i wizualizowania to mamy w głowie wyobrażenie, że będzie chodzić o idealne, fotograficzne – albo przynajmniej anatomiczne i zgodne ze wszystkimi proporcjami – odtworzenie człowieka (a co za tym idzie, że musimy być po jakiejś zaawansowanej nauce rysunku, może nawet conajmniej na dwuletnim kursie). No przecież to jest jakiś absurd! Co skłania Cię, żeby myśleć, że ludzie właśnie tego oczekują?! (na zdjęciu powyżej: Szymon Majewski na moich warsztatach rysunkowych w ramach działań dla Kuchni IKEA ze swoimi – nie tylko swoimi! – prostymi rysunkami)
Mam dla Ciebie trzy historię oparte na faktach, którymi mam nadzieję udowodnić Ci, że takie myślenie jest niedorzeczne.
Banalne techniki rysunkowe na Zoomie
3 marca 2021 w trakcie rozmowy z moim zespołem na Zoomie odpaliłam opcję rysowania w tzw. whiteboardzie i narysowałam im taką prostą rzecz chcąc pokazać, że w całym procesie obsługi naszych klientów sam proces przygotowywania wyceny zajmuje jedynie mały wycinek na początku procesu. Oto ten niezwykle wyszukany rysunek:
„Jakimś cudem” żadna z części mojego mózgu nie pomyślała:
W sumie… może lepiej nie będę rysowała, bo mój zespół na pewno na widok moich rysunków by powiedziałby: „ej, Klaudia, ale to jest brzydki obrazek, czemu nie narysowałaś Mona Lisy??”
[obraz Leonardo da Vinci pobrany z Wikipedii i sprofanowany w memie przeze mnie]
Proste techniki rysunkowe – ciąg dalszy
28 stycznia 2021 z kolei rozmawiałam (na Zoomie) z naszym Dyrektorem Zarządzającym, Maćkiem Budkowskim. Chcąc naprędce pokazać mu, o czym myślę, rozrysowałam mu na tamtejszym whiteboardzie na szybko taki rysunek:
Jakimś kolejnym cudem – matko i córko, nie wiem, jak to się stało?! – Maciek nie powiedział na widok mojego rysunku:
„Bosze, Klaudia, nie mogę na to patrzeć, to w ogóle nie przypomina człowieka witruwiańskiego, jak nie jesteś Leonardo da Vinci, to proszę Cię, pamiętaj o tym – nie rysuj!”
[Vitruvian Man Leonardo da Vinci pobrany z Wikipedii i sprofanowany przeze mnie]
Jeszcze więcej rysowania na Zoomie
Ale identycznie było 20 listopada 2020. Rozrysowałam wtedy Marcie Staroń, mojej prawej ręce, koncept na aplikację, jaka mi chodzi po głowie (zrobiłam to na whiteboardzie Zooma). Wyglądał tak:
Marta wtedy jakoś nie powiedziała:
„Klaudia, dlaczego mi to robisz, pękły mi gałki oczne, na to się nie da patrzeć, to w niczym nie przypomina Dziewczyny z perłą, zwalniam się, mam dłużej użerania się z Twoimi niedołężnymi rysunkami w pracy!”
[obraz Dziewczyny z perłą Johannesa Vermeer’a pobrany z Wikipedii i sprofanowany w memie przeze mnie]
Morał z rysowania na Zoomie (i w sumie gdziekolwiek)
Otóż…
Sami siebie wpędzamy w pułapkę przekonania, że nie umiemy rysować.
Każda z powyższych sytuacji (moje wizualizowanie czegoś na szybko) naprawdę się wydarzyła. To co się nie wydarzyło, to te debilne, wymyślone przeze mnie komentarze mojego zespołu. Czemu się nie wydarzyły? Bo to się generalnie nie dzieje w prawdziwym świecie! Serio, nikt nie oczekuje od Was w normalnych codziennych komunikacyjnych sytuacjach tworzenia dzieł sztuki (i bycia absolwentami nauki rysunku).
(powyższy rysunek pochodzi z posta, w którym zmierzam się z kolejnymi 3 mitami i przekonaniami na temat rysowania, znajdziesz go tutaj)
Dlatego przestańmy zakładać, że ludzie – kiedy tylko sięgamy po byle długopis, żeby narysować coś naszym odbiorcom – oczekują od nas artystycznych uniesień. Nie. Nie oczekują. To być może kiedyś się działo. Na lekcji plastyki. Ale życie to nie jest lekcja plastyki.
(powyższy rysunek pochodzi z posta, w którym pokazuję, że w sprawnej komunikacji wizualnej nie chodzi tylko o rysowanie; post znajdziesz go tutaj)
Dlatego powtarzam – przestańmy zakładać, że ludzie czekają aż COŚ IM ŁADNIE NARYSUJEMY. Przestańmy też oceniać czyjeś rysunki (służące wytłumaczeniu czegoś) i ludzkie rysowanie na skali „ładne – brzydkie”.
Czy ten rysunek w tle za mną jest ładny? Ciężko stwierdzić, jeden lubi śledzie, a drugi jak mu z gęby jedzie. Nie potrzebujemy skali ładności przy komunikowaniu się poprzez prostą wizualizcję.
Umiem rysować = umiejętność trzymania pisadła + rozpoznanie rysunku przez odbiorców
Że tak spytam jako urodzona optymistka, a może nawet jakiś istny szaleniec:
Dlaczego by nie przyjąć, że samo rozpoznanie naszego rysunku przed odbiorcę jest równoznaczne z posiadaniem przez nas umiejętności rysowania?
No bo… na którym etapie już umiem rysować, a na którym jeszcze nie umiem?
Fantastycznie to kiedyś rozpoznał 4,5 letni Oliwier, którego spytałam, czy potrafi rysować. Powiedział, że tak, umie rysować, bo (naprawdę tak powiedział!) – umie już dobrze łapać kredki. Potwierdził, że dorośli też umieją rysować (hej dorośli, słyszycie to?!)! Oliwier spytany o to, kto z kolei nie umie rysować odpowiedział, że „małe maluchy”. A dlaczego – dopytałam? Bo jeszcze nie „potrafią dobrze łapać kredek”.
Kurtyna, brawa, łzy wzruszenia, dziękuję, możemy się rozejść.
Wystarczy, że umiesz złapać kredkę, bo jak umiesz to, to umiesz coś nabazgrać na kartce. A potem już przecież z górki!
Jeszcze się taki nie urodził, co prosto z brzucha matki CHODZIŁ i RYSOWAŁ
Poza tym – możliwe, że mówisz o sobie „nie umiem rysować” bo po prostu JESZCZE nie umiesz. Porzucił_ś umiejętność wizualizowania na którymś etapie swojego życia. Najpewniej w szkole, kiedy zobaczył_ś, że innym dzieciakom wychodzi to nieco lepiej od Ciebie. Wmówiono Ci więc, żeś jest artysta co najwyżej trójkowy i nie wieszano Twoich prac na korytarzu w podstawówce… Może nawet kazano się zająć matematyką albo językiem polskim, bo przecież to jest przyszłość! A nie jakieś tam rysuneczki. No i nauka rysowania to strata czasu, bo przecież jak miał_byś na tym cokolwiek zarobić?
Kluczowym jest to, w jaki sposób myślisz o inteligencji i swoich możliwościach. Możesz z jednej strony podchodzić do inteligencji (a więc też umiejętności) jako do niezmiennego bytu (entity theory), czemu przyświeca przeświadczenie, że inteligencja jest wrodzoną cechą. W myśl tego założenia każdy z nas miałby zatem pewną określoną, niezmienną, niekontrolowalną „ilość” inteligencji i posiadanych umiejętności.
Z drugiej strony możesz odchodzić do inteligencji w myśl teorii wzrostowej (incremental theory), która zakłada, że inteligencja jest plastyczną, podlegającą rozwijaniu jakością.
Więcej o badaniach nad tym zagadnieniem, czyli fixed mindset (mentalność zafiksowana, usztywniona) oraz growth mindset (mentalność wzrostowa) możesz zobaczyć w tym 5‑minutowym filmie na kanale Sprouts
Dla dociekliwych polecam też twarde dowodowe źródła, takie jak:
- Dweck, C. S. (1999). Self-theories: Their role in motivation, personality, and development. Philadelphia: Psychology Press
- Dweck, C. S., Leggett, E.L. (1988). A social-cognitive approach to motivation and personality. Psychological Review, 95, 2, 256 – 73)
Jak pokazują badania psycholog Carol Dweck (zobacz więcej tu www.brainology.us albo na jej trzech wystąpieniach na TED: w październiku 2014, w grudniu 2014 i w 2015 roku) mentalność wzrostowa (mogę polepszać swoje umiejętności) przynosi ludziom o wiele więcej korzyści, niż przeciwstawna temu mentalność zafiksowana (moje umiejętności są dane raz na zawsze i nie podlegają zmianie, co jak się domyślasz mogłoby się przejawiać bezpodstawnym gadaniem „nie umiem rysować” ).
Dlatego nawet, jeśli myślisz, że nie umiesz rysować i wręcz nie możesz narysować choćby zwykłej kreski – to w myśl mentalności wzrostowej: możesz się tego nauczyć (np. na moich Konsultacjacjach Indywizualnych albo dzięki materiałom w moim sklepie). Jak wszystkiego. Szlifowaniu tej umiejętności i nauce rysunku można poświęcić czas na każdym etapie życia.
No dobra, ale co jeśli naprawdę nie radzisz sobie z rysowaniem?
I mówiąc już naprawdę bardzo dosadnie: jak twierdzisz, że nie umiesz a chcesz się naumieć, chcesz podjąć naukę rysunku, nabrać pewności w kresce i wizualizować z większym luzem w nadgarstku (a przede wszystkim w mózgu!), to się kuźwa weź i naucz! Opcji masz sporo:
1. kup sobie książkę (ja swoją też kiedyś urodzę, ale na rynku książek jest już zatrzęsienie, np. książka Natalii Mikołajek znanej jako Jadźka Rysuje, dzięki której nauka rysowania notatek wizualnych będzie dla Ciebie prosta jak 2+2)
2. Zapisz się na szkolenie z myślenia wizualnego (np. do mnie!):
3. Umów się na konsultacje indywizualne (ekhm, do mnie! – jak jesteś kompletnym szaleńcem, to zrób coś, co uwielbiam: możesz NARYSOWAĆ do mnie maila. Pamiętaj, podkreślam: NARYSOWAĆ ).
4. Przyjdź na jakiś mój webinar (nagrania z części z nich są dostępne w moim sklepie)
… i przestań wreszcie jęczeć, że pose pani, pose pani, taki jestem biedny malutki, nie umiem w rysowanie, o bozeboze.
Jeśli Twoje rysunki przypominają takie (wydawać by się mogło) nieczytelne mazaje jak te na zdjęciu wyżej – świetnie! Bo to są moje rysunki, które prawie wylądowały w telewizji (o czym przeczytasz tutaj). Więc jak widzisz tworzone przez Ciebie wizualizacje mogą być naprawdę bardzo podstawowe – o ile ROBIĄ ROBOTĘ czyli spełniają swoje zadanie )