Badania
Czasem plemię internetowych hejterów, którzy zdają się
nie rozumieć idei stojącej za sensownością użycia myślenia wizualnego pisze:
"Ta, no jasne, już widzę, jak rysujemy do siebie maile albo wyskakujemy przed Zarząd z flipem i mazakiem zamiast Excela,
hie, hie, dobre sobie!"
Wewnętrznie strzelam sobie wtedy potężnego facepalma w sam środek mózgu, ale potem ze stoickim spokojem tłumaczę, że:
1. W myśleniu wizualnym nie chodzi (tylko) o rysowanie.
2. Nie chodzi o to, żeby w 100% zastąpić tekst wizualizacjami i rysować wszystko wszędzie i zawsze.
Czy jak nauczyliśmy się mówić po angielsku, to przestajemy wtedy mówić po polsku?
No nie, mówimy w jednym i drugim języku! Język wizualny wzbogaca nasz arsenał komunikacyjny i jest dla nas kolejnym narzędziem zwiększającym skuteczność i przejrzystość komunikacji.
Ja uwielbiam zarówno komunikację wizualną, jak i komunikację słowną.
Uwielbiam czytać, uwielbiam bawić się słowem (tak tylko przypomnę moje słowotwórstwa: Ryślicielka®️, prasja, ryśletter, klalambury, no przecież Klaudio 'Tolmix' Tolman, miej litość, opanuj swą kreatywną płodność słowną i nie popisuj się, żeś niby jest Barney Stinson polskiej nowomowy!).
I wreszcie: właściwie już od podstawówki uwieeeeeeeelbiam pisać! Dlatego od kiedy działam na pełen etat jako Ryślicielka®️ (czyli od 2012 roku) prowadzę bloga. Do którego zapraszam!
Jest tu dużo smacznych kąsków.