Po lekturę Małego Księcia Antoine’a de Saint-Exupéry sięgnęłam po latach w styczniu 2021 (jeśli ciekawi Cię, co jeszcze czytam, przeczytałam, chcę przeczytać albo dostać w prezencie – zajrzyj na mój profil na GoodReads 😉). Ponieważ jestem trenerką myślenia wizualnego i pracuję na co dzień z dorosłymi w zakresie ich kreatywności oraz języka wizualnego, to Mały Książę to dla mnie lektura słodko-gorzka. Przez wzgląd na moją specjalizację zawodową bardzo mocno rezonowały ze mną szczególnie te fragmenty dotyczące rysunków i rysowania… I właśnie na nich się skupię w tym artykule.
Dla przypomnienia i porządku – można powiedzieć, że bohaterami wątku rysowniczego w Małym Księciu są trzy postaci:
- Dorosły bohater książki (bezimienny narrator) – dziś pilot, który rozbił się na pustyni i tam poznał Małego Księcia;
- Bohater książki jako dziecko – i to dziecko najpierw bardzo entuzjastyczne wobec rysowania (pokażcie mi dziecko, które nie lubi rysować!), potem zniechęcone do rysowania przez innych dorosłych;
- Mały Książę, który na szczęście nic sobie nie robi z narzekań narratora o tym, że “nie umie rysować” i zachęca go do rysowania.
Ten post na moim ryślicielskim blogu nie jest oczywiście streszczeniem i pełną analizą Małego Księcia, więc nie znajdziecie tu całej fabuły (zachęcam do lektury, przeczytacie tę książkę w jeden wieczór! <3). Moją intencją jest pokazać Wam pewne kluczowe wątki oraz nauki, jakie możemy poczynić jako dorośli:
- w dziedzinie naszego dorosłego rysowania,
- wobec naszych postaw i przekonań o kreatywności i twórczości,
- a także tego, jak możemy jako dorośli odnosić się do rysunków swoich dzieci (choć więcej o tym przeczytasz w moim niezmiennie aktualnym poście z 2013 roku).
Rysujesz jak dziecko!
Gdy usłyszysz “rysujesz jak dziecko” potraktuj to jako komplement.
Dzieci rysują bowiem bez skrępowania, bez barier. Tak jak dzieci uczestniczące w warsztatach prowadzonych przez Michele Cassou (francuska malarka, nauczycielka i autorka książek, której wystąpienia na YouTube szalenie Ci polecam!) albo tak jak bohater (i narrator) Małego Księcia. Ale niestety mówię tu bohaterze tylko w swojej dziecięcej wersji… Ponieważ jego stosunek wobec jego rysowania oraz jakości rysunków bardzo się zmienił w czasie…
Pamiętasz rysunek węża, który połknął słonia? Jeśli nie, dla ułatwienia znajdziesz go poniżej. Dorośli widzieli w nim tylko kapelusz.
W książce możesz przeczytać:
Dorośli poradzili mi, abym porzucił rysowanie węży zamkniętych oraz otwartych i abym się raczej zajął geografią, historią, arytmetyką i gramatyką.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Po pierwsze: jedno (rysowanie) nie wyklucza drugiego (nauka geografii, historii, matematyki i gramatyki). Dlaczego mielibyśmy zrezygnować z komunikacji wizualnej? Skoro komunikacja wizualna może wesprzeć dosłownie każdy aspekt naszego życia (niezależnie od wieku), w tym właśnie uczenie się?
Po drugie: jakże nudne i niezrozumiałe byłyby te wszystkie dziedziny bez rysunków!
No bo jak na geografii przedstawić przekrój ziemi bez posłużenia się odpowiednią grafiką?
(grafika ze strony: http://geografia24.pl/budowa-wnetrza-ziemi/)
Albo jak zrozumieć koncepcję stref czasowych i dowiedzieć się, która teraz jest godzina gdzieś tam, bez pokazania tego na mapie (mapa = wizualizacja)? (geografia)
(grafika stąd: https://blog.macstadium.com/blog/explaining-time-zones-and-best-practices-for-configuring-time-on-servers)
Jak – znów na geografii – zrozumieć koncept czarnej dziury bez jej wizualnej reprezentacji?
(grafika stąd: https://weglowy.blogspot.com/2019/04/panie-i-panowie-oto-czarna-dziura.html)
Jak pokazać zjawisko, którego ważnym wymiarem jest czas (co ma często miejsce na lekcjach historii, ale także innych przyrodniczych przedmiotach), bez rozrysowywania tego na przykład na przejrzystym wykresie Gantta?
(grafika stąd: https://chrome.google.com/webstore/detail/task-timeline/dokmpfkihfmpflmfmincimolaonbmkeo)
Jak wytłumaczyć proces i jego kolejne elementy (osadzone w czasie) bez pokazywania tego wizualnie (a skoro czas, to znów kłania się: historia)?
(powyższa wizualizacja to fragment mojego e‑booka o nagłówkach)
Jak uczyć się matematyki bez jakiejkolwiek wizualizacji? (Doskonały anglojęzyczny artykuł o wizualnej matematyce znajdziesz tu – stąd jest także poniższa wizualizacja)
Jak nauczyć się gramatyki bez przejrzystych rozpisek pokazujących zasady gramatyczne, jak to świetnie robi na Facebooku Sylwia Oszczyk?
(grafika Sylwii Oszczyk pobrana z polecanej przeze mnie gorąco grupy Rysuję dla moich uczniów – gdzie możesz zobaczyć inspirujące grafiki pod konkretne przedmioty, jak chociażby język polski. Jest nawet osobna kategoria postów: ortografia i gramatyka – oraz inne języki, np.: angielski, niemiecki, francuski, czeski poza tym historia, biologia, matematyka, fizyka, geografia, chemia, i wiele innych)
Odważyłabym się nawet zaryzykować twierdzenie, że:
O tym, jak używać (ekstremalnie przecież wizualnych!) mnemotechnik (takich jak m.in. haki pamięciowe albo rzymski pokój), jak się uczyć nowych słówek w obcych językach, jak wykorzystać polisensoryczność w edukacji czy jak nauczyć się wreszcie wszystkich flag pisałam już na blogu w tym poście związanym z moim wystąpieniem w telewizji śniadaniowej:
Wreszcie po trzecie: rysunek rządzi się swoimi prawami. A właściwie jednym prawem – nic cię nie ogranicza. I to właśnie w rysowaniu jest najpiękniejsze i najważniejsze.
Rysunki dzieci odzwierciedlają ich podejście do życia. Nieskrępowane, odważne, szczere, aż kipiące emocjami, pozbawione schematów. Te narzucają im z czasem dorośli. Zamieniając dni, miesiące i lata ekscytującego i przecież pełnego fantastyczności życia w… nieskończone ciągi cyfr. O tym też jest mowa w Małym Księciu:
Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie: “Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?” Oni spytają Was: “Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?” Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu. (…) My jednak, którzy dobrze rozumiemy życie, kpimy sobie z cyfr.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Instrukcje
Szeroko pojęte myślenie wizualne i rysowanie pomagają zrozumieć świat i tłumaczyć “dorosłe” schematy.
Jak choćby niebezpieczeństwo baobabów i konieczność codziennego ich wyrywania, by nie zaszkodziły krzewom róży. Taki właśnie rysunek przygotował bohater (narrator) Małego Księcia:
Wiele pracy kosztował mnie ten rysunek, który zrobiłem po to, aby ostrzec mych przyjaciół przed niebezpieczeństwem od dawna grożącym a nieznanym. Mój trud jednakże opłacił się.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
O tym jak dobroczynne (żeby nie powiedzieć zbawienne) dla naszego życia potrafią być dobrze rozrysowane i zwizualizowane instrukcje pisałam zresztą tutaj w poście o użyciu myślenia wizualnego w medycynie (a w bazie wiedzy współzałożonej przeze mnie agencji wizualnej ExplainVisually przeczytasz artykuł na podobny temat, ale z szerszą bazą badań i przykładów ze świata).
Oczy są ślepe
Mały Książę mówi:
Lecz oczy są ślepe. Szukać należy sercem.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Dlatego dzieci nie widzą w rysunku kapelusza. Widzą słonia zjedzonego przez węża (czy też węża, który zjadł słonia).
Rysując COŚ, rysujemy też często to, czego na pierwszy rzut na rysunku nie ma.
Przykład: Kiedy rysujemy dziecko, trzymające przy ustach kubek, zakładamy, że w środku jest jakiś płyn. Nie musimy go rysować.
Możliwość materializowania na kartce papieru (czy innym canvasie, także cyfrowym) rzeczy niewidzialnych gołym okiem czyni rysowanie dziedziną doprawdy wyjątkową! Możemy przecież rysować nie tylko ten niewidzialny płyn w kubku (bo ten płyn “dopowiada sobie” nasz widz własnym mózgiem), ale też możemy rysować myśli (komiksowe chmurki oznaczające myślenie!), ruch (w postaci powietrza zostawionego przez ruchomy obiekt), możemy narysować przezroczystym coś, co wcale przezroczyste nie jest (przezroczysty brzuch, żeby narysować w nim cały układ pokarmowy) albo narysować pojęcia abstrakcyjne, takie jak chociażby pojęcie granice (widoczne poniżej):
Tak na marginesie – jeśli ciekawi Cię, jak rysować człowieka, myśli, ruch czy pojęcia abstrakcyjne takie jak te powyżej – zapraszam na moje szkolenia, które znajdziesz poniżej oraz w moim sklepie w kategorii SZKOLENIA. Najbliższe już na początku lutego 2021:
Bez ograniczeń
Gdy poprosicie dorosłego o narysowanie powietrza czy wstydu, spojrzy na was skonsternowany, po czym zapyta: “czyli co mam narysować?”. Dziecko zabierze się natomiast do rysowania (o ile oczywiście zna już znaczenie słowa wstyd).
Oczywiście to bardzo uproszczona koncepcja.
Dzieci potrafią rysować. A właściwie każdy potrafi, tylko z czasem o tym zapomina. O czym zresztą pisałam we wpisie o tym, jak podtrzymać w dziecku radość z rysowania:
Odważ się wyjść poza linię
Przyjrzyj się tej grafice, poniżej znajdziesz także polskie tłumaczenie (oryginał pracy znajdziesz tu):
Kiedy jesteś dzieckiem, kolorujesz z niepohamowanym zapałem. Kolorujesz wychodząc za linię. Kolorujesz jakkolwiek czujesz. Niebieskie słonie, fioletowe drzewa, czerwone niedźwiedzie, zielone oceany – i to wszystko jest w porządku. Jednak gdy stajesz się starszy, wszyscy ci mówią, byś nie wychodził za linię, byś kolorował wszystko tak jak widzisz. W końcu więc zaczynasz rysować i myśleć cyframi – niezależnie, czy rzeczywiście rysujesz czy też piszesz, śpiewasz, tańczysz, grasz czy dyrygujesz. Myślę, że powinieneś tworzyć to, co czujesz. Tworzyć wychodząc poza linie. Chcę oglądać zielone oceany i czerwone niedźwiedzie. Chcę słuchać fioletowych drzew. I pragnę czytać niebieskie słonie.
WROSMTH (więcej prac tego artysty znajdziesz tutaj)
Dokładnie tak to wygląda. Uczymy się myśleć i działać cyframi. Tym samym jednak zawężamy sobie horyzont. Tego też uczymy dzieci. I te smutne skutki zawężania swoich perspektyw odnajdujemy także w Małym Księciu. Bohater książki (czyli jej narrator) tak się tłumaczy po zaprezentowaniu własnoręcznego rysunku Małego Księcia:
Oczywiście nie jest on na tym rysunku tak czarujący jak w rzeczywistości, ale to nie moja wina moja. Gdy miałem sześć lat, dorośli zniechęcili mnie do malarstwa i dlatego umiem rysować tylko węże boa zamknięte i otwarte.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Zresztą nasz dorosły bohater tłumaczy się niemal przy każdej okazji ze swojej „nieumiejętności” rysowania („nie narysuję mego samolotu, ponieważ jest to rysunek zbyt trudny”). Przywołuje to kilkukrotnie w książce – że kiedyś umiał, ale dorośli powiedzieli to i tamto i skutkiem tego teraz już nie umie („Bardzo trudno zabrać się do rysowania w moim wieku, tym bardziej, że jedyne próby w tym kierunku to były rysunki węża boa zamkniętego i otwartego, rysunki, które robiłem mając sześć lat”). Czytając te fragmenty czułam się dosłownie jak na moich szkoleniach, albo w czasie interakcji z dorosłymi, którzy dowiedziawszy się, czym się zajmuję zawodowo, nieustannie się tłumaczą, usprawiedliwiają i przepraszają za swoje rysunki… Jak słowo daję – chciałabym dożyć dnia, w którym dorośli przestaną przepraszać za swoje wizualizacje i po prostu będą je robić!
Jak wygląda Bóg?
- Co rysujesz? – zapytał nauczyciel.
- Rysuję Boga – odpowiedziała dziewczynka.
- Ale nikt nie wie, jak wygląda Bóg – skomentował.
- Dowiedzą się, za minutę – odparła.
Ken Robinson, The Element
[tłumaczenie moje]
To fragment z książki The Element Kena Robinsona, byłego profesora Wykształcenia Artystycznego na Uniwersytecie w Warwick (tę przypowieść można także zobaczyć opowiadaną osobiście przez Kena Robinsona w tym wystąpieniu Do schools kill creativity?).
W wykładzie dla TEDa Robinson powiedział, że kreatywność jest tak samo ważna jak umiejętność pisania i powinno się je traktować równie poważnie.
Zauważa, że to, co jest wspaniałe u dzieci, to to, że nie boją się nie mieć racji. Dlaczego to istotne? Mówi:
Jeśli nie jesteś gotów, by popełniać błędy, nigdy nie wymyślisz nic oryginalnego.
Ken Robinson
Czego uczą nas jednak w szkołach? Jaką lekcję dostajemy? NIE POPEŁNIAJ BŁĘDÓW. Zdaniem profesora w ten sposób oduczamy dzieci ich naturalnej kreatywności, chęci eksploracji, która z zasady wiąże się z popełnianiem błędów. Rodzimy się kreatywni i tej kreatywności się oduczamy. Nie odwrotnie.
Wujek Google prawdę Ci powie
Po wpisaniu zresztą w wyszukiwarkę hasła children creativity wyskakują nam artykuły o tytułach (pogrubienia moje):
- “10 tips for cultivating creativity in your kids”
- “12 ways to encourage creativity in children”
- “Nurturing Creativity & Imagination for Child Development”
W większości z nich mowa o kultywowaniu kreatywności, zachęcaniu do jej rozwoju, pielęgnowaniu jej. Nie ma w nich mowy o n a u c e kreatywności. To słowo częściej pojawia się w poradnikach dla dorosłych. Już to nam dużo mówi.
Pomyśl o tym przez chwilę…!
Przeciwnie jest z nauką czytania i pisania. Uczymy się literek i konstruowania zdań. Kreatywni się rodzimy i w miarę nauki w szkole, brnąc przez coraz to kolejne uliczki systemu edukacji, wyzbywamy się tej cechy. Jest to jedna z rzeczy, która przeraźliwie i do szpiku kości mnie smuci. 😞
Podobnie uważa znany i lubiany amerykański astrofizyk, popularyzator nauki, autor wielu książek i publikacji o tematyce związanej z astrofizyką, Neil deGrasse Tyson. Powiedział (w poniższym wystąpieniu):
Kids are born scientists and that an adult scientist is a kid who never grows up.
Neil deGrasse Tyson
…co przetłumaczyłabym jako:
Dzieci są urodzonymi naukowcami, a dorosły naukowiec to dziecko, które nigdy nie dorosło.
Neil deGrasse Tyson
(tak na marginesie na ten cytat natrafiłam dzięki temu wpisowi na blogu UXdesign.cc zatytułowanym How to keep your creativity flowing by thinking like kids – serdecznie go polecam!)
A skoro o naukowcach i nauce mowa, przywołam też pewien niedawny eksperyment o kreatywności.
Badanie
W 2010 r. psycholodzy D. L. Zabelina i M. D. Robinson przeprowadzili eksperyment, by przyjrzeć się temu, że wraz z końcem dzieciństwa gubimy naszą kreatywność.
Badacze poprosili grupę studentów, by napisali krótki esej. Temat: “Wyobraź sobie, że szkoła jest dziś odwołana. Co byś robił, myślał, czuł?”
Część ze studentów dostała to zadanie z dodatkowym zdaniem: “Masz 7 lat.”
Badani mieli 5 minut na napisanie tekstu. Następnie dostali do wypełnienia jeden z wariantów test Torrance’a (jeśli ciekawi Cię sam test Torrance’a – więcej możesz się o nim więcej dowiedzieć np. na polskojęzycznej albo anglojęzycznej Wikipedii, a także w poniższym filmie):
Ale wróćmy do badania z 2010 roku. Okazało się, że studenci, którzy mieli sobie w y o b r a z i ć , że mają 7 lat, wykazali się w teście znacząco większym poziomem oryginalności. Podkreślę to wyraźnie:
Zakończenie
Co to dla nas wszystkich, dorosłych oznacza?
Po pierwsze: że warto przeczytać Małego Księcia ☺️ Podejrzewam, że większość z nas ma to za sobą, bo czytaliśmy to kiedyś w szkole w ramach obowiązkowej lektury szkolnej. Ale warto do tej książki wrócić, jest kultowa i zawsze aktualna (nie tylko wątek związany z rysowaniem, bo jak wiadomo, książka jest nie tylko o tym).
Po drugie: jeśli jesteśmy dorośli, pielęgnujmy swoje wewnętrzne dziecko. Bawmy się! Korzystajmy z wniosków ze wspomnianego wyżej eksperymentu: po prostu oszukujmy swój umysł na co dzień, że nadal jesteśmy dziećmi! 😉 Nasza kreatywność – a więc też nasze umiejętności rysunkowe – mogą na tym tylko skorzystać!
A jak zabraknie nam pomysłów na to, jak obudzić swoje wewnętrzne dziecko, z pomocą może przyjść moje wystąpienie na TEDxSopot z 2014 roku:
Po trzecie: nie popełnijmy tego samego błędu, który popełniają konsekwentnie rzesze pokoleń dorosłych… Nie bądźmy wobec dzieci tymi paskudnymi dorosłymi, którzy im odmawiają albo wręcz zabraniają rysowania. Wspierajmy je, kibicujmy im, stymulujmy każdy najmniejszy przejaw ich kreatywności! I nie popełniajmy tych wszystkich popularnych błędów, o których opowiada Michele Cassou. W tym blogpoście znajdziesz wręcz gotową dziesięciopunktową instrukcję, jak podtrzymać w dziecku radość z rysowania (a w blogowej kategorii dzieci jeszcze więcej artykułów dedykowanych dzieciom):
Po czwarte: to, że WYDAJE NAM się jako dorosłym, że nie potrafimy rysować (a tak nam się wydaje, bo kiedyś inni dorośli nam to wmówili, a przez to spirala międzypokoleniowej pułapki nakręca w nieskończoność…) nie jest żadnym problemem. Rysujmy tak czy siak! Nasze przekonanie o braku umiejętności nie powinno nam w niczym przeszkadzać (szczególnie, że jak można przeczytać tutaj w moim poście z 2013 roku: nasze wizualizacje powinny być przede wszystkim proste). Zacytuję przy tym fragment z Małego Księcia, kiedy to Mały Książę prosi naszego bohatera o to, żeby coś mu narysował (pogrubienie moje):
- Proszę Cię, narysuj mi baranka…
(…) wyciągnąłem z kieszeni kartkę papieru i wieczne pióro. W tym momencie jednak przypomniałem sobie, że przecież uczyłem się tylko geografii, historii, rachunków i gramatyki, więc zmartwiony powiedziałem chłopcu, że nie umiem rysować. Ale on odrzekł:
- To nic nie szkodzi. Narysuj mi baranka.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Autorkami tego blogposta jest duet: Martyna Kozłowska, nasza eksplejnowa copywriterka i marketingowiec (zobacz inne posty Martyny w naszej bazie wiedzy) oraz ja, Klaudia Tolman, Ryślicielka®.