Gdy na scenie zaczyna przemawiać prelegent, na sali panuje atmosfera skupienia. To jego nazwisko ściągnęło na tę konferencję tłumy. Slajdy zaczynają uzupełniać jego słowa, a setki wpatrzonych w niego oczu próbuje zapisać w pamięci jak najwięcej.
Tymczasem jest na sali jedna osoba, która patrzy zupełnie gdzie indziej. Stoi po lewej stronie sceny, a jej wzrok jest akurat skierowany na dużą, podświetloną papierową planszę. A właściwie na rysunki, które w tej chwili zręcznie wykonuje.
Co ona robi na tej konferencji? Dlaczego o pomoc proszą ją największe korporacje świata? I czemu to wszystko miałoby służyć? Zapraszam do lektury!
Czego brakuje na konferencjach?
Wiele lat temu, kiedy pojawiały się u nas pierwsze konferencje biznesowe, spotykały się z dużym entuzjazmem. W końcu można było spotkać się ze wszystkimi z branży w jednym miejscu. Rozmowy przy kawie sprzyjały wymianie poglądów i budowaniu kontaktów biznesowych. Prezentacje pomagały nadążać za najnowszymi trendami.
Dziś ten rynek bardzo się rozwinął. Mówcy mają świadomość, że nie wystarczy wejść na scenę i przeczytać ciurkiem swoje slajdy. Są coraz lepsi, bo poprzeczka stawiana jest coraz wyżej. Dzięki popularności konferencji typu TED czy TEDx (sama miałam okazję wystąpię na nich aż trzykrotnie – co możesz zobaczyć tutaj), praktycznie każdy może zobaczyć sporo dobrych wystąpień bez wychodzenia z domu. A to podnosi oczekiwania uczestników konferencji.
Niektórzy nawet żartują z tego showmaństwa. Nie da się jednak ukryć, że dziś prelegenci czasami mówią tak ciekawie, że nie wiadomo czy notować, robić zdjęcia, nagrywać wszystko na komórce czy zatopić się w ich wypowiedzi. A występuje ich zwykle co najmniej paru, więc ciężko zapamiętać ten ogrom informacji. No i jeszcze jeden problem. Konferencje służą networkingowi, jednak nie wszyscy czują się swobodnie w rozpoczynaniu rozmów z nieznajomymi (na przykład osoby nieśmiałe czy introwertywne).
Tutaj pojawia się miejsce dla wspominanej wcześniej osoby stojącej gdzieś z boku sceny. Ta osoba to graphic recorder, czyli osoba wykonująca zapis wizualny. Co ona robi?
Za pomocą zrozumiałych dla wszystkich rysunków oraz esencjonalnego, oszczędnego tekstu uwiecznia każde z wystąpień, wspierając zapamiętywanie najważniejszych elementów.
Wygląda to na przykład tak:
Gdy uczestnicy konferencji wiedzą, że wystąpienia prelegentów są notowane, chętniej się w nie wsłuchują (nie muszą już stać w nieprzyjemnym mentalnym rozkroku pomiędzy notowaniem a słuchaniem 😉). Dzięki temu lepiej wspominają same wystąpienia, a w konsekwencji – całą konferencję. Co więcej: jeśli mają graphic recordera w zasięgu oczu, mogą też spoglądać na powstające na bieżąco rysunki, bo przecież są one wizualnym podsumowaniem tego, co mówi prelegent. Dzięki temu wiedza jeszcze bardziej im się utrwala.
Jak to się nazywa?
W języku angielskim tego typu usługę nazywa się najczęściej graphic recording. Przyjmuje ona jednak inne kreatywne nazwy takie jak scribing, graphic harvesting, graphic facilitation (choć ja przyjmuję istotne rozróżnienie pomiędzy usługą graphic recording a graphic facilitation, o czym pisałam na blogu tutaj).
Co ciekawe: w USA nazywa się tą usługę często z przedrostkiem graphic, czyli graficzny (np. graphic recording, graphic harvesting, graphic facilitation etc.) a w Wielkiej Brytanii raczej stosuje się słowo visual, czyli wizualny (analogicznie visual recording, visual harvesting, visual facilitation etc.). Jak widać dylematy nazewnicze występują w każdym języku – czy w angielskim, czy w polskim.
W Polsce stosuje się także wielość określeń do opisania tego samego. Osoba wykonujące graphic recording to na przykład: graficzny facylitator, skryba wizualny, tłumacz wizualny, rysownik konferencyjny, wizażysta myśli, kreślarz umysłów (!) czy ryśliciel (choć jak wiemy stąd – Ryśliciel® jest tylko jeden ☺️). A usługa, jaką graphic recorder wykonuje to: graficzna facylitacja, (wielkoformatowy) zapis wizualny, zapis graficzny, zapis myśli, rysopisanie itd. Nazw końca nie widać! 🙂
Graphic Recording na konferencji
Jak więc wygląda zastosowanie Graphic Recording na konferencji? Podczas przerwy uczestnicy wychodzą napić się kawy i herbaty i co nie co przekąsić. Tuż obok cateringu stoją rysunkowe notatki z wystąpień, ochoczo fotografowane przez uczestników. Stanowią one także naturalny pretekst do rozpoczęcia rozmowy, pomagając przełamać pierwsze lody.
Łatwiej zacząć rozmowę, gdy ma się wspólny temat
Również prelegenci uwieczniają rysunki, które stanowią dla nich bardzo zaskakującą pamiątkę. Często udostępniają potem plansze na swoich LinkedInach oraz Facebookach i nie mogą wyjść z podziwu, że plansza zawiera dokładnie to, o czym mówili w trakcie swojego wystąpienia.
GR share’owany przez Łukasza Kosuniaka, Marketing Managera Samsunga i autora bloga businessmarketer.pl
Zaletą Graphic recordingu / zapisu wizualnego jest tworzenie obrazu na jednej planszy. Dzięki temu uzyskujemy tzw. big picture, czyli pełen obraz wystąpienia (czy nawet konferencji). W odróżnieniu od sekwencji kilkunastu czy kilkudziesięciu slajdów, łatwo jest złapać od razu pełen obraz omawianego zagadnienia.
Gdy konferencja się kończy, uczestnicy otrzymują wysokiej jakości zdjęcia plansz. Mają pod ręką podsumowania każdego z wystąpień i w ciągu parunastu sekund mogą przypomnieć sobie ich treść.
Co ważne: graphic recording może być także wykonywany cyfrowo, czyli na przykład na iPadzie (nazywa się to wówczas, jak można się domyślać: digital graphic recording, a po polsku cyfrowy zapis graficzny). Wówczas graphic recorder siedzi sobie wśród pozostałych uczestników i rysuje a obraz z jego iPada rzucany jest bezpośrednio na przykład dodatkowy ekran (czy ekrany) umieszczony z boku, na który uczestnicy mogą spoglądać w każdym momencie.
Na temat cyfrowego zapisu graficznego napisałam zresztą osobny post – jest dostępny tutaj (lub po kliknięciu w poniższy obrazek).
Krótka historia Graphic Recordingu
Ciężko jednoznacznie wskazać, kiedy narodziło się to rysowanie w trakcie wydarzeń. David Sibbet, przez środowisko organizacji International Forum of Visual Practitioners (do której należę) nazywany Ojcem (a może nawet Dziadkiem!) wizualnej praktyki, twierdzi, że pierwsze graficzne facylitacje miały miejsce w Stanach już w latach 70.
Już wtedy oczywistym było, że grupy o wiele lepiej pracują, o wiele produktywniej myślą, i o wiele więcej pamiętają, kiedy mają możliwość przetwarzać informacje w sposób wizualny oraz tekstowy jednocześnie.
Wraz z rozwojem branży rosną też możliwości GRu. Tutaj z Natalią Klonowską i Olą Krawczyk na tle naszych prac podczas konferencji Nowe Trendy w Turystyce 2017 🙂
Od kilku lat w Polsce obserwujemy prawdziwy boom na te usługi. Poza konferencjami otwartymi, w których uczestniczą dziesiątki czy setki osób, Graphic Recording zamawiają również firmy na swoje potrzeby wewnętrzne.
Sama (a zajmuję się GR’em od 2013) wykonywałam go dla takich firm jak Google, PKN Orlen, IKEA, PepsiCo, DHL, Danone, Hilti, Bank BPH czy Aviva. Moi koledzy i koleżanki po fachu (działających profesjonalnie polskich skrybów można policzyć na palcach jednej, maksymalnie dwóch rąk) również obsługują wiele znanych marek.
Choć w Polsce wsparcie wizualne jest popularne dopiero od kilku lat, to zdążyli o nas napisać w:
- INN: Poland http://innpoland.pl/125439,nie-umiesz-rysowac-swietnie-zostan-graphic-recorderem
- NaTemat http://natemat.pl/200601,zasypiasz-na-nudnym-szkoleniu-jest-nowy-trend-dzieki-tym-rysuneczkom-zapamietasz-wszystko
- a także na blogu firmy Aude: http://blog.aude.pl/blog/2015/06/01/ryslenie-czyli-myslenie-symbolami/
Co istotne: pomimo, że dopiero od kilku lat graphic recording i wizualne wsparcie wydarzeń przeżywa w Polsce rozkwit, nie oznacza to, że powstało u nas w kraju dopiero teraz. Niejednokrotnie poznaję na szkoleniach, które prowadzę, albo w trakcie spotkań zamkniętych, które facylituję czy też na konferencjach, na których wykonuję graphic recording, osoby, które mówią „o rety, to ja to pamiętam, sam to kiedyś robiłem może ze 20 lat temu, a nie wiedziałem, że to się tak nazywa!” albo „pamiętam, kiedyś do nas do firmy przyjechał taki Niemiec, i tak rysował” 😛
Facylitacja graficzna podczas kluczowych spotkań
Wspominałam już o tym, że pomiędzy graphic recordingiem a graficzną facylitacją grup jest ważna różnica (polecam artykuł dostępny tutaj w Projekcie 30:30 i poniższą poglądową ilustracje, która to w skrócie ilustruje).
Po co firmy korzystają z facylitacji graficznej? W trakcie spotkań strategicznych i projektowych często jak refren wraca parę problemów.
Pierwszy z nich to niskie zaangażowanie.
Nie zawsze wszyscy uczestnicy są chętni do brania aktywnego udziału w spotkaniach. Czasami dlatego że nie widzą w tym sensu, często wynika to również ze zmęczenia. Dobra agenda i dynamiczny prowadzący pomagają sprawnie przejść przez wszystkie punkty.
Dobrym wsparciem spotkania może być właśnie facylitator graficzny. Bezstronnie zapisuje on wszystkie wypowiedzi, przez co pracownicy mają poczucie, że są wysłuchani, a to zachęca ich do mówienia więcej.
Spotkanie zyskuje na produktywności. Uczestnicy patrząc na zapis graficzny widzą, co zostało już omówione i dokąd zmierza dyskusja. Dodatkowo pomaga to obudzić kreatywność zespołu, ponieważ spoglądają na temat z nowej, wizualnej strony.
Drugi to brak porozumienia.
Za tymi samymi słowami często stoją różne znaczenia. Dla Dyrektora Finansowego sukces projektu jest czymś innym niż dla Dyrektora Marketingu. Każdy z nas patrzy przez pryzmat swojego stanowiska i związanych z nim celów. Wyłapanie treści przez facylitatora wizualnego i przełożenie go na wizualne metafory pomaga przejrzyście pokazać wszystkie padające spojrzenia na dany temat. Wizualizacja dodatkowo ułatwia porozumienie – bo obraz symbolizuje już konkretną interpretację i kierunek myślenia.
Jeżeli sukces projektu zasymbolizujemy na planszy znakiem $, to będzie to oznaczało sukces finansowy. Dyrektor marketingu może jednak wtedy poprosić o dodanie uściśniętych dłoni, przedstawiających nowych klientów. To może z kolei prowadzić do dalszej dyskusji w grupie prowadzonej przez facylitatora: bo np. grupa powie: nie, nie chodzi nam o dwie dłonie, tylko o taki gest kilkunastu dłoni, które zagrzewają się przed walką i nałożone jedna na drugą, przygotowują się do skandowania motywującego hasła... To pozwoli grupie zdać sobie sprawę z tego, że to te kilkanaście osób wspólnie stara się o sukces w postaci finansowej.
Graphic recorder porządkuje i podsumowuje całą dyskusje na dany temat, dzięki czemu Zespół zyskuje pełen obraz sytuacji. To pozwala podjąć im najlepszą możliwą decyzję nt. strategii, produktu czy komunikacji.
Czasami również prosi samych uczestników o narysowanie czegoś. Dzięki temu ich zaangażowanie znacząco wzrasta, a poprzez nietypową formę komunikacji atmosfera ulega ociepleniu.
Czy Graphic Recording jest dla wszystkich?
Oczywiście nie na każde spotkanie tłumacze wizualni są zapraszani. Byłoby to nieefektywne kosztowo oraz rodziłoby trudności ze zgraniem terminów z napiętymi grafikami Graphic Recorderów.
Zwykle pojawiają się na kluczowych spotkaniach, gdzie podjęte decyzje mogą mieć daleko idące dla firmy konsekwencje. Wtedy stworzony podczas spotkania zapis wizualny bywa często fotografowany i rozsyłany pracownikom. Pełni on rolę podsumowania najważniejszych punktów dotyczących nowej strategii czy produktu.
A firmy, kiedy już doświadczą kreatywnej i produktywnej pracy, bywają bardzo chętne do dalszych eksperymentów i wykorzystywania już raz wykonanej przez tłumacza wizualnego pracy: jeden z moich Klientów wykorzystał zdjęcia wykonanych plansz i sporządził z nich kalendarz ścienny, będący prezentem dla każdego pracownika.
Wykonane rysunki (oczywiście o ile umowa z graphic recorderem to reguluje) można także wykorzystać do wykonania różnych gadżetów dla pracowników albo Klientów, takich jak kubki z nadrukiem, notesy, magnesy na lodówkę czy przypinki albo podkładki pod mysz.
Podsumowanie
Możliwości wykorzystania Graphic Recordingu jest sporo – zarówno na konferencjach jak i podczas spotkań. Sam ruch ewoluuje od ponad 40 lat a jego popularność cały czas rośnie. Jest to szczególnie widoczne dziś, gdy codziennie mamy do przetworzenia mnóstwo informacji i coraz mniej czasu.
Profesjonalnie wykonane rysunki pomagają nam szybciej złapać całość przekazu i dodać trochę relaksującej „świeżości” do poważnych tematów. A rysunki można zastosować na wiele sposobów. Grapic Recorderzy są zwykle bardzo kreatywni, więc nowe pomysły często rodzą się podczas rozmów z klientami. Dlatego też nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny rysunek. I w tym cały urok Graphic Recordingu!
PS: Dziękuję bardzo Maćkowi Budkowskiemu, pracującemu ze mną w ExplainVisually, za współtworzenie tego artykułu 😀
Jeżeli zaciekawił Cię temat byłbyś zainteresowany wykorzystaniem Graphic Recordingu w swojej organizacji, to daj znać na kontakt@klaudiatolman.pl 🙂
Ciekawe linki:
- Strona organizacji International Forum of Visual Practitioners: https://www.ifvp.org/
- Strona rodzącej się właśnie społeczności Praktyków Wizualnych w Europie EuViz, którą współtworzę: https://euviz.com/ (następne, trzecie w kolejności po Rzymie i Brukseli spotkanie społeczności w Warszawie na początku sierpnia. Tu strona z zapisami!)
- Startujący niedługo portal o Myśleniu Wizualnym: www.MyslenieWizualne.pl