3. I to “nieszczęsne rysowanie”
Trzecia część naszej wypowiedzi to sama czynność, o której rozmawiamy, czyli rysowanie. Czego nie umiem? No jasne, że rysować. A czym jest rysowanie? Wikipedia klasyfikuje to bezdyskusyjnie jako formę sztuki: „Drawing is a form of visual art” in which a person uses various drawing instruments to mark paper or another two-dimensional medium. (…)” I to właśnie w tym słowie ART (sztuka) jest cały szkopuł…
Bo to nie jest tak, że każdy, kto umie mówić jest prezenterem radiowym, lektorem albo podcasterem, każdy kto umie gotować jest szefem kuchni w restauracji z gwiazdkami Michelina, każdy kto umie szczekać jest psem, a kto umie pisać jest od razu pisarzem, prawda? Ten, kto umie pisać, po prostu umie pisać. Umie litery ubierać w słowa, a słowa w zdania, zdania w całe wywody. Naprawdę w skali naszego przeludnionego świata dosłownie garstka spośród osób piśmiennych to są pisarze, copywriterzy czy dziennikarze, osoby wyspecjalizowane w używaniu słów, zarabiające na tym, spieniężające tą umiejętność. Jest pewien podstawowy poziom danej umiejętności, który nas klasyfikuje jako „umiejących”, „potrafiących”. Poziom podstawowy, a więc wystarczający!
Skoro każdy, kto rysuje automatycznie „staje się artystą”, to rozumiem, że każdy kto pisze… jest pisarzem?
Nie wiem jak Ty, ale ja rzadko kiedy dostaję maila, zaczynającego się na przykład od słów „przepraszam, ja nie umiem pisać, ale odpiszę Pani na maila, z trudem jakoś połączę te litery do kupy…” (albo jak wspaniale to ujmuje Ralph Ammer w swoim wystąpieniu: „No one will say: Well, this just didn’t come out like a poem. I shouldn’t speak”). Byłoby to niedorzeczne! Ja nie oczekuję od osób piśmiennych najwyższej, mistrzowskiej formy pisania. Oczekuję, że się po prostu zrozumiemy. Za to regularnie widzę i słyszę, że ktoś mówi „przepraszam, nie umiem rysować, ale…”. Bo z tyłu głowy najprawdopodobniej myśli o RYSOWANIU jako o firmie sztuki. Bo tak też to słowo (drawing / rysowanie) jest najczęściej rozumiane.
To skoro nie „rysowanie”, to… jak to nazwać?
Swoją drogą stąd właśnie zresztą w środowisku osób zajmujących się zawodowo myśleniem wizualnym i językiem wizualnym ciągłe próby zastąpienia słowa drawing (rysowanie) innymi wyrażeniami, które nadają nieco inne znaczenie tej czynności. W szczególności zabierają z niej artystyczny i estetyczny aspekt (bo w przypadku komunikacyjnego użycia rysowania, który w swojej pracy promuję, artyzm i szeroko pojęte piękno nie jest kluczowe). I tak mamy np.:
- doodling (bazgranie),
- scribing (słowo ciężkie do przetłumaczenia na polski, bo zasadniczo to scribe oznacza pisać, ale wyniki obrazów w Google pokazują coś innego),
- sketchnoting (notatki rysunkowe, szkicnotki),
- visual / graphic harvesting albo visual / graphic recording (wszystkie dwa / cztery pojęcia oznaczają z grubsza to samo, czyli to),
- visual / graphic facilitation (jeśli nie wiesz co to, przeczytasz o tym tu oraz w tym artykule,
- czy nawet i to moje ryślenie (pochodna od słowa Ryślicielka® – niby rysowanie, ale jednak służące myśleniu).
Nie rysuj – REPREZENTUJ. Meta-reprezentuj!
I żebyśmy się dobrze zrozumieli i żebym uniknęła hejtu ze strony artystów-rysowników: rysowanie oczywiście jest formą sztuki. Sztuki, do której ja na przykład nie aspiruję. I wszelkie moje działania edukacyjne wokół myślenia wizualnego (szkolenia, webinary, wystąpienia, e‑booki, różne akcje na moim Instagramie itd.), całe to moje rysowanie i wizualizowanie w ogóle nie skupia się na estetycznej formie wizualizacji, tylko na jej funkcjonalnym aspekcie! I w sumie nijak się ma do «prawdziwej» nauki rysunku (bo ja nie uczę tak do końca ludzi RYSOWAĆ, ale MYŚLEĆ wizualnie).
(Jest chcesz się dowiedzieć więcej o tym, jak wizualizować bez rysowania, więcej gotowych podpowiedzi znajdziesz między innymi w tym artykule)
Ale w rysowaniu, ryśleniu czy wizualizowaniu (jak powtarzam niemal w każdym swoim najnowszym artykule na blogu) nie chodzi o sztukę, ale o język wizualny (dosłownie: visual language) czy też przedstawianie idei, co podkreśla z kolei Mike Rohde w swojej książce „The Sketchnote Handbook” (która też jest świetną bazą do nauki prostego rysunku):
Możemy też nazywać to – w ślad za artykułem, w którym to określenie zostało użyte – kompetencją meta-reprezentacyjną (DiSessa, A.A, Sherin, B.L. (2000). Meta-reprezentation: An Introoduction. Journal of Mathematical Behavior, 19(4), 385 – 398).
A dzięki porzuceniu dotychczasowego nazewnictwa i pozbyciu się „rysowania” – nagle się okazuje, że my wcale nie rysujemy, ale meta-reprezentujemy. Nasze wytwory to nie rysunki albo wizualizacje, ale meta-reprezentacje. Uff, co za ulga co? Kamień z serca!
(przykład meta-reprezentacji, o której pisałam w poście na temat tego, jak wykorzystywać myślenie wizualne w domu)
Narysuj pomysł. Wychwyć znaczenie wizualizacją
Możemy też przyjąć bardzo zgrabną definicję ze wspominanego już na początku artykułu wystąpienia Jima Lockeya, który mówi o rysunkach tak:
Drawings are marks which become vessels for meaning or containers for ideas
Co ja przetłumaczyłabym na:
Rysunki to znaki, które stają się naczyniami znaczenia lub pojemnikami na pomysły
Jim wspomina także, że możemy wziąć tą samą definicję i podmienić słowo DRAWINGS (rysunki) na WRITING (pisanie) i definicja będzie nadal prawdziwa. Czyż nie cudne?
Podsumowanie
Dorośli mają silne przekonanie, że nie potrafią rysować. Ubierają to w składające się z trzech elementów zdanie:
- PRZEPRASZAM, ale – najpierw kurtuazyjne przeprosiny… Ale za co przepraszamy?
- NIE UMIEM – przepraszamy, że nie umiemy. Nie jesteśmy wystarczająco kompetentni.
- RYSOWAĆ – czego dokładnie nie umiemy? Nie umiemy rysować. A rysowanie to przecież SZTUKA przez duże S, Z, T, U, K oraz A.
Całe to zdanie i wszystkie jego trzy składowe powinno trafić do naszego mentalnego cmentarzyska.
Po pierwsze:
Nie powinniśmy przepraszać. Przez to, że przepraszamy za swoje rysunki (i robimy to jeszcze zanim zaczniemy rysować, potem często w trakcie, a także już po całym procederze), wpadamy w pułapkę torowania. Nakierowujemy uwagę odbiorców na ŁADNOŚĆ rysunków i ich walory estetyczne. A potem się dziwimy, że np. odpowiadają (jeśli są wrednymi przebrzydłymi frędzlami): nooo, rzeczywiście nie umiesz. Do chuja to jest niepodobne!
O wiele mądrzejszą alternatywą, która służy sprawniejszej komunikacji jest podkreślić intencję, która przyświeca na naszych rysunkach, kiedy coś komuś rozrysowujemy (zależy mi, żebyś to dobrze zrozumiał/a), pokazać cel naszego rysunkowego działania (rysuję to, żeby dać Ci pełniejszy obraz zagadnienia), zwyczajnie zaprosić go do obejrzenia rysunku (zobacz, jakby to wyglądało na wizualizacji) albo potraktować grafikę jako skrót myślowy albo podsumowanie (w skrócie / podsumowując to wygląda tak jak na tych rysunkach).
Po drugie:
Warto zredefiniować umienie i nie umienie. Bo owszem, nie każdy umie strzelić w weekend Mona Lisę czy inną Bitwę pod Grunwaldem. Ale kiedy tłumaczymy naszym współpracownikom czy słuchaczom jakieś zagadnienie i korzystamy z wizualizacji jako formy wsparcia naszego przekazu, to nie jesteśmy w trybie rysowania dzieła sztuki, które ma wylądować w nowojorskiej MoMie albo paryskim Luwrze. Jesteśmy w procesie komunikacji. Usprawniamy ją wizualizacją.
Skoro umiemy mówić, pisać i trzymać pisadło, to znaczy, że jesteśmy wystarczająco kompetentni, żeby coś komuś pokazać poprzez narysowanie tego.
A jeśli mamy poczucie, że coś tam umiemy, ale chcemy umieć bardziej (dokładniej, szybciej, estetyczniej czy kreatywniej), to wystarczy się tego podszkolić na jakichś zajęciach czy w dedykowanej do tego aplikacji w myśl mentalności wzrostowej (growth mindset). Albowiem każda nasza umiejętność może być polepszana (także nauka rysowania). (podszkolić się możesz także bezpośrednio u mnie w ramach tzw. Konsultacji Indywizualnych - tutaj przeczytasz o nich więcej).
A po trzecie:
jeśli słowo RYSOWANIE za bardzo kojarzy nam się z artystyczną formą sztuki wizualnej, to mamy dwa wyjścia.
3.1 Przestańmy używać określenia „rysowanie”.
Nie mówmy: narysuję Ci teraz. Nie mówmy: spójrz na ten mój rysunek.
Mówmy: „zwizualizuję Ci”, „rozrysuję Ci poglądowo”, „naszkicuję Ci na szybko”… Od biedy – możemy też powiedzieć chociażby żartobliwie: „nabazgram Ci teraz poglądowo TO I TAMTO, żebyś lepiej zrozumiał” (choć pamiętaj, tutaj też możesz wpaść w pułapkę innego torowania: słowo bazgrać w języku polskim jest nacechowane pejoratywnie – bazgrać jak kura pazurem – Twoi odbiorcy mogą to podchwycić i stwierdzić, że rzeczywiście bazgrzesz i do dupy z takim rysunkiem!).
3.2 Zredefiniujmy w swojej głowie pojęcie „rysowanie”.
Przyjmijmy po prostu, że rysowanie to taki wielki zbiór, który zawiera dwa skrajnie różne rodzaje rysowania: rysowanie artystyczne oraz coś, co ja zwykłam nazywać rysowaniem funkcjonalnym. Rysowanie z funkcją inna niż artystyczna. Np.: komunikacyjna! Wtedy funkcją mojego rysunku jest coś wytłumaczyć. Rozjaśnić.
(przykład rysunku funkcjonalnego z mojego obszernego posta na temat tego, jak uczyć się poprzez myślenie wizualne)
3.3 Używajmy synonimów rysowania
Zastąpmy pojęcie RYSOWANIE na przykład sformułowaniami: WIZUALIZACJE albo META-REPREZENTACJE (+10 do znajomości trudnych – ale istniejących! – słów już masz!)
3.4 Korzystajmy z myślenia wizualnego przy każdej możliwej okazji (także online)
Jeśli z kolei potrzebujesz szerszego instruktażu i wręcz pokierowania za rączkę, to zapraszam Cię do obejrzenia nagrania mojego webinaru zatytułowanego „Jak usprawnić spotkania online poprzez wizualizacje” albo kilku innych (wszędzie chodzi mniej lub bardziej o rysowanie i wizualizowanie):
Jeśli spodobał Ci się ten post, polecam Ci także pozostałe, które krążą wokół umienia i nie umienia 🙂
- zobacz ten blog post o gotowcach oraz grafice semantycznej (bo mimo, że „nie umiesz rysować”, to nadal możesz wizualizować bez rysowania);
- post o tym, czego możemy się nauczyć z lektury Małego Księcia;
- tutaj znajdziesz 20 sztuczek a tutaj 15 sztuczek rysunkowych, które pomogą Ci natychmiast w rysowaniu.
Możesz też zerknąć do anglojęzycznego wpisu na stronie Easy Drawing Guides, który podejmuje podobny temat, bo „A Beginner’s Guide To Learning How To Sketch and Draw”. Podrzucają tam kilka innych super ważnych perspektyw, które mogą Ci pomóc zmienić przekonanie i po prostu zacząć to robić 😉