Dziś zapragnęłam ugotować kawę wg pięciu przemian. Robię ją rzadko, swego rodzaju „zrywami”: czasem się wkręcę i piję ją przez jakiś czas, a potem moja kawowa zajawka „mi przechodzi” (choć teraz może być faza w moim życiu, kiedy rzeczywiście wkręcę się na to na dłużej, ale nie o tym teraz) 😇
A ponieważ właśnie robię ją rzadko, to nie pamiętam kolejności dodawania składników. A to ona właśnie, ta kolejność, jest kluczowym czynnikiem sukcesu w kuchni pięciu przemian. Stąd dziś po wpisaniu odpowiedniego hasła w Google’u natrafiłam na przykład na wpis Justyny Marciniak (tutaj).
Zobaczywszy umieszczone tam w nagłówku wpisu zdjęcie pomyślałam optymistycznie już niemalże planując jego rychły wydruk i wklejenie do książki z przepisami:
„Ale super, zrobiła zdjęcie z produktami na łyżeczkach, to pewnie jest kolejność ich dodawania, wreszcie się tego nauczę!”
Niestety jednak mój entuzjazm musiał zostać szybko ochłodzony… Bowiem kiedy zostawiłam realny przepis opisany na tym blogu (kolejność poprawna: 1: cynamon, 2: imbir, 3: goździki i kardamon 4: sól, 5: cytryna 6: kawa, 7: miód) ze zdjęciem (kolejność niepoprawna ze zdjęcia łyżeczek: 1: kardamon, 2: pieprz?! – którego się zresztą nie dodaje do kawy!, 3: imbir, 4: cynamon 5: goździk, 6: kawa), okazało się że przyprawy w łyżeczkach wcale nie są ułożone w kolejności dodawania ich do garnka (za wyjątkiem kawy, która rzeczywiście dodawana jest jako ostatnia)! A to byłoby coś, co – gdyby to był mój blog – z pewnością bym tak zrobiła! W końcu jestem myślicielem wizualnym, wiem, że wizualizacja powinna być użyta po to, żeby wesprzeć treść tekstową… A tu na blogu zaobserwowałam straconą szansę na użycie myślenia wizualnego, czy nawet wręcz wprowadzające w błąd użycie myślenia wizualnego (#jaknierobić)… Zdjęcie mogło tak pięknie pomóc, a tak pięknie… nie pomogło 😒
Uznałam, że tak nie może być, i postanowiłam samodzielnie narysować procedurę wykonywania tej kawy, żeby wreszcie raz a porządnie to zapamiętać. Dzielę się zarówno samym rysunkiem, ale i samym procesem powstawania, bo płynie z tego kilka ciekawych nauk i sztuczek dla innych praktyków i entuzjastów myślenia wizualnego, które mogą Wam się przydać w Waszej codziennej praktyce.
Krok 1 – szybki SZKIC
Bez zbędnego planowania i zastanawiania się, jak „ładnie” albo przemyślanie będzie wyglądał mój rysunek, zrobiłam go w następujący sposób na pierwszej lepszej kartce wielkości A6 (tzw. „trash paper”, czyli papier zużyty tylko z jednej strony, bo bliska jest mojemu sercu idea oszczędzania papieru). Po narysowaniu samego „mięsa” (czyli treści), każdy z etapów ubrałam w prostokątną ramkę. Przy okazji zorientowałam się, że nie umieściłam na początku przepisu wody, która jest przecież bazą kawy wg pięciu przemian (co wyjaśnia, czemu rysunkowy „pojemnik” z wodą jest tak na siłę wciskany przed cynamonem 😂).
Ponieważ już utraciłam zaufanie do pierwotnie napotkanego bloga, weszłam na inny link (czyli ten), gdzie informacji było więcej i podane były w bardziej wiarygodny sposób. To na podstawie tego bardziej rzetelnego wpisu dodałam do swojego rysunku także zielone litery pokazujące, w jakiego rodzaju przemianie jest dany składnik przepisu. Są to kolejno:
G – gorzki (woda)
S – słodki (cynamon)
O – ostry (imbir, goździki, kardamon)
Sł. – słony (sól)
K – kwaśny (cytryna)
G – gorzki (kawa)
Nauka z kroku 1:
Jeśli rysunek ma służyć szerszemu gronu osób (a nie tylko Tobie), umieść na nim nawet rzeczy „zbyt oczywiste”, by je rysować. Tak dla mnie było z wodą. Ja przecież wiem, że muszę zacząć od wody – było to tak banalnie oczywiste, że zapomniałam to narysować! Potem jednak to dodałam. Dlaczego? W trakcie tworzenia rysunkowego przepisu zaświtało mi w głowie, że podzielę się tym rysunkiem w Internecie, i chciałam zadbać o wszystkie potrzebne szczegóły.
Krok 2 – zadbaj o SCHEMAT, uwydatnij KOLEJNOŚĆ
Jak widać na poprzednim zdjęciu, rysunek był zrobiony na szybko, bez planowania jego schematu. Jednak po narysowaniu zadałam sobie standardowe pytanie:
Jak jeszcze mogę to udoskonalić, żeby zapamiętać te proces i kolejność dodawania produktów?
Stwierdziłam, że nie chcę, żeby proces był rozbity na dwa wiersze, ale chcę zachować ciągłość procedury. Dlatego też – dla testu – zgięłam kartkę na pół, żeby sprawdzić, czy byłby sens przeciąć ją wzdłuż dłuższego boku i ułożyć całą treść w jednym wierszu.
Jak się okazało, pomysł był do zrealizowania! #Miarkawpalcach, rzec by można 😉 Dlatego przecięłam kartkę zgodnie z zagięciem i skleiłam ją taśmą typu Scotch Magic (matowa taśma przeźroczysta, po której można pisać długopisem). Pozbyłam się też tego milimetrowego paska nadmiaru papieru z prawej części procesu (dobrze go widać poniżej).
Uzyskałam finalnie długi, ośmioetapowy proces przygotowywania kawy wg pięciu przemian:
Nauka z kroku 2:
Sklejaj dwie kartki zawsze od tyłu, po stronie, na której nie rysujesz. Dlaczego? Nawet, jeśli użyjesz tej magicznej taśmy firmy Scotch, której magia polega na możliwości pisaniu po niej, to i tak taśma przyjmuje tylko tusz długopisu. A ja rzadko kiery używam długopisów sensu stricte. Cały rysunek wykonałam cienkopisem, a potem (zobaczysz to w kolejnych krokach) dodałam także kolor (mazakami FineOne firmy Neuland). Dlatego, jeśli potrzebujesz skleić ze sobą dwie kartki, zawsze sklejaj je po stronie przez Ciebie nieużywanej rysunkowo 😎
Krok 3 – REDUKCJA, czyli pozbądź się tego, co jest „niepotrzebne”
Jak widać na poprzednim zdjęciu, na końcu mojej kartki papieru była pozostawiona pusta przestrzeń (#takwyszło). Zawsze powtarzam, że w białej kartce nie ma nic złego i nie powinniśmy się idiotycznie umartwiać (trochę w stylu „o nie, wyszłam za linię!”), że:
„Ojej, zostawiłam/em taki niesymetryczny kawałek bieli, co teraz, co teraz…?”
Biała kartka to przestrzeń do tworzenia! Od bieli Twojej kartki nie zostanie ani rozjechany żaden mały jeż, ani nikt się spektakularnie nie przewróci na rowerze i nie złamie śledziony, mało tego, nawet liść z głowy nie spadnie temu, kto wszedł z nim akurat do autobusu 😉 Nie przejmuj się bielą kartki i nie zawsze idealnym rozplanowaniem schematu rysunku. A jeśli jednak Ty sam czy sama spać nie możesz, bo niesymetryczność kartkowa bieli spędza Ci sen z powiek (choć ja krzyczę co sił w płucach #preczzperfekcjonizmem!), to masz przynajmniej trzy metody na pozbycie się tej „niepotrzebnej bieli”.
Pomysł 1 (moja najczęstsza praktyka)
Zostaw tę przestrzeń w spokoju! Nic z tą bielą nie rób. Daj kartce oddychać. Najwyraźniej #takmiałobyć (polecam przy okazji wpis na moim blogu o tym, jak podtrzymać w dziecku radość z rysowania, gdzie poruszam między innymi wątek tzw. pustej kartki i wypełnienia tła „na siłę”).
Pomysł 2 (moja druga w kolejności praktyka)
Narysuj tzw. key visual (kluczową wizualizację). W tym przypadku na końcu mogłabym np. narysować kawę podaną już w moim ulubionym kubku (pytanie tylko PO CO? Czy to jest KLUCZOWE dla mojego celu…?).
Pomysł 3 (moja najrzadziej stosowana praktyka)
Fizycznie pozbądź się tej przestrzeni. Gdybym ten rysunek przygotowywała na iPadzie w programie Procreate (bo to jest mój ulubiony), to bym sobie po prostu przesunęła tak elementy rysunku, żeby zlikwidować pustą przestrzeń na końcu. Ale jako, że pracowałam na papierze i ta „nadmiarowa” biel była na samym końcu kartki, po prostu skorzystałam z tej wyjątkowej okazji i się jej pozbyłam nożyczkami (#howgenius).
Nauka z kroku 3:
Biała pusta kartka jest ok. Jest totalnie na maksa super klawa. Spytaj pierwszej lepszej białej kartki. Każda Ci powie, że jest super! A jak sobie uroiłeś / uroiłaś, że jednak nie jest, bo zmagasz się z toksycznym zjawiskiem perfekcjonizmu, to narysuj tam key visual albo odetnij kawałek kartki, jeśli jest taka możliwość.
Krok 4 – dodaj kolor, żeby WESPRZEĆ ZAPAMIĘTYWANIE
Jestem fanką koloru (widać to po moim stylu ubierania się, po moim Cudowniku i będzie widać na pewno po moim domu 😇). W przypadku myślenia wizualnego i rysowania jestem jednak, i zawsze to podkreślam, fanką świadomego użycia koloru. Kolory są kolejnym narzędziem wsparcia procesu przekazywania informacji, ale każde narzędzie można zarówno użyć dobrze, jak i można go użyć źle.
W przypadku mojego rysunku z przepisem na kawę wg 5 przemian, uznałam, że pokoloruję każdy składnik kolorem zbliżonym do autentycznych kolorów danych składników. I tak mamy: bladobłękitną wodę, laskę cynamonu w jasnym brązie, mamy brudno-żółty imbir, brązowe goździki oraz brudno-zielony kardamon, mamy żółtą cytrynę, ciemnobrązową kawę oraz na końcu złoty, czy też żółto-pomarańczowy miód (na poniższym rysunku widać też już szarość, ale o szarości będzie kolejny krok, krok 5).
W jaki sposób rzekomo te realistyczne kolory miałyby mi pomóc zapamiętać kolejność składników? Gdybym poszła w monochromatyczny rysunek (np. użyłabym tylko czarnego, szarego i np. zielonego do podkreślenia różnych elementów rysunku), to pozbawiłabym się możliwości wykrzyczenia przez mój mózg w czasie procesu odpamiętywania rysunku skojarzeń w stylu:
„A no tak, po bladoniebieskiej soli była żółta cytryna, teraz dodaję cytrynę…!”
Rysunek monochromatyczny, czy upraszczając „jednokolorowy”, może się niektórym wydawać „bardziej schludny” (ja sama nierzadko tak rysuję), ale skoro celem tego konkretnego rysunku jest pozwolić mi zapamiętać KOLEJNOŚĆ dodawania składników, muszę zastosować wszelkie metody pomagające mi zrealizować cel (czyli zapamiętanie kolejności). I użycie kolorów odpowiadających realnym kolorom produktów spożywczych jest właśnie takim działaniem w służbie mojego celu. Rysunek – co też zawsze podkreślam na moich szkoleniach – ma nie być ŁADNY, ale ma być FUNKCJONALNY. Ma spełniać postawiony przed nim CEL.
Nauka z kroku 4:
Pamiętaj, że rysunek ma być przede wszystkim FUNKCJONALNY. Funkcjonalny, a nie ładny. Wszystko, co robisz na swoim ryślunku (czyli rysunku pomagającym myśleć), ma z założenia pomóc Ci zrealizować CEL rysunku. Rób rysunki funkcjonalne, służebne wobec stawianego przed nim celu.
Krok 5 – dodaj szarość, żeby UPORZĄDKOWAĆ informacje
Żeby już nie namnażać kolorów, które znalazły się na moim rysunku, użyłam dwóch odcieni szarości (czyli koloru neutralnego) do nadania pewnego porządku na moim rysunku. Do czego ich użyłam?
- do podkreślenia nazwy każdego kolejnego składnika (ciemnoszary prostokąt z jasno-szarym wypełnieniem), żebym widziała także w warstwie tekstowej, co kolejno należy dodać;
- oraz do podkreślenia czasu gotowania. Zerknij na powyższe zdjęcie: jasnoszare kółko z napisem 2‘ oznacza, że wodę musimy z tym składnikiem pogotować ok. 2 minuty przed dodaniem kolejnego produktu.
Może się w Twojej głowie pojawić pewne sceptyczne zastrzeżenie:
Zaraz, zaraz, to skoro mówiłaś w kroku 4, że kolor ma podkreślić treść i pomoc w jej zapamiętaniu, to dlaczego wprowadziłaś nowy kolor i użyłaś szarości? Mogłaś użyć już tych, które są na rysunku, po co nam taka kakofonia i dokładanie kolejnego koloru? Czy to nie za dużo grzybków w barszcz?!
A widzisz. Już tłumaczę (i jest to równocześnie treść nauki płynącej z kroku 5). Zrobiłam to z dwóch powodów:
Nauka z kroku 5:
- Po pierwsze, szarość – podobnie jak czarny – jest kolorem neutralnym. Jego dodanie nie wprowadza kakofonii barw, nie psuje estetyki rysunku, może za to pozytywnie „wyciągnąć”, czy wyłuskać informacje podkreślone na szaro.
- Po drugie: odcienie użytych przeze mnie kolorów są w dużej mierze bardzo ciemne (spójrz na brąz cynamonu, khaki kardamonu czy ziemny brąz kawy). Gdybym użyła tych kolorów do podkreślenia nazw produktów czy czasu gotowania, przestalibyśmy widzieć, co jest tam napisane 😎 Funkcjonalność i cel rysunku przede wszystkim!
Krok 6 – dodaj smaczki i ostatnie muśnięcia
Kolorowanie (krok 4 i krok 5) jest też dobrym momentem, żeby dodać kilka smaczków, które znów wpłyną pozytywnie na efektywność rozpoznawania zawartych tam informacji oraz ich zapamiętywania. Jakie dokładnie smakowite szczegóły dorysowałam na tym etapie (choć kroki 4, 5 i 6 działy się w moim przypadku równolegle i symultanicznie)?
- Palnik pod garnkiem z wodą, bąble w wodzie oraz para wodna nad garnkiem (woda musi się gotować!);
- Zakolorowałam na czarno zawartość łyżeczki – przy cynamonie całość łyżeczki, bo cynamonu dodajemy właśnie łyżeczkę, oraz połowę łyżeczki przy imbirze;
- Dorysowałam dłoń przy soli sugerując, że chodzi zaledwie o szczyptę (ale już tego nie pisałam, bo ręka jest wg mnie wystarczająco zrozumiała);
- Dopisałam przy wodzie, że porcja 750 ml wody jest na dwie osoby;
- Dodałam zielone kółka wokół zielonych liter oznaczających kolejne przemiany (krok 1) .
Idąc za ciosem smaczków i finalnych muśnięć, dodałam także każdej ramce kolor, żeby bardziej wyeksponować przyjętą kolorystykę rysunku. W mojej ocenie rysunek jest dzięki temu o wiele bardziej czytelny i (pamiętaj – funkcjonalność rysunku i jego cel!) bardziej mi służy, niż jego poprzednia wersja.
Dla przypomnienia, zobacz: tak było PRZED dodaniem kolorowych cieni przy ramkach:
… a tak jest PO dodaniu koloru wokół ramek:
Nauka z kroku 6:
Rysuj od ogółu do szczegółu. Już przy kroku 1. narysowałam tzw. mięso, czyli ogólną treść, która musiała się znaleźć na rysunku, żebym zapamiętała kolejne etapy przygotowywania kawy wg 5 przemian. Dopiero potem dodałam smaczki i ostatnie muśnięcia, które pomogą mi w zapamiętaniu całej procedury gotowania kawy.
Zobacz też film na moim youtubowym kanale o tym, dlaczego z rysowaniem jest jak z gotowaniem zupy (bo wspominam tam, przy użyciu mojego nieskończonego uroku osobistego, o dodawaniu SMACZKÓW, czy – nomen omen – PRZYPRAW do rysunków :P).
Krok 7 – zrób pożytek z rysunku
Umieść rysunek w widocznym miejscu, żeby się z nim „opatrzeć”. Pasuje mi tu sformułowanie „inhaluj się rysunkiem”, ale trudno raczej o inhalację w kontekście zmysłu wzroku 😂
Chodzi o to, żeby się tym rysunkiem napatrzeć, oglądać go często. Ja wybrałam np. mój okap kuchenny, bo to przecież tam będę tą kawę przygotowywać i łatwo mi będzie na ten przepis zerkać nawet nie tylko przy samym robieniu kawy, ale także tak nieco mimochodem i przypadkiem.
(Ciekawostka: zarówno szerokość jak i długość kartki papieru, na której zrobiłam ten mój rysunek okazał się idealnie pasować do mojego okapu! Lubię myśleć w ten sposób, żeby ufać kartce. Ufać procesowi rysowania, ufać przypadkom, które często rządzą naszym procesem twórczym 😏 Czasami możesz nie wiedzieć dlaczego coś robić, albo po co. Ale z czasem się dowiesz 😍)
Wiadomo, że już sam proces rysowania wpłynie pozytywnie na mój proces pamiętania tej kolejności (np. na 100% będę już pamiętać, że cynamon jest dodawany jako pierwszy, bo mam w pamięci, jak się trudziłam z dorysowaniem garnka z wodą nad tą wielką laską cynamonu!), ale nawet mimowolne patrzenie na rysunek może być pomocne w zapamiętaniu. Dlatego umieść go tam, gdzie jeszcze rysunek będzie jeszcze mocniej realizował swój cel.
Nauka z kroku 7:
Im częściej widzisz dany rysunek, tym więcej z niego zapamiętasz. Uczymy się poprzez powtarzanie. Im więcej razy ugotuję tą kawę wg 5 przemian w oparciu o ten przepis, i im częściej będę spoglądać na ten rysunek, tym lepiej go sobie zakoduję w pamięci i zapamiętam. I tym łatwiej mi będzie odpamiętać jego kolejne etapy.
Podsumowanie nauk
Nauka z kroku 1:
Jeśli rysunek ma służyć szerszemu gronu osób (a nie tylko Tobie), umieść na nim nawet rzeczy „zbyt oczywiste”, by je rysować.
Nauka z kroku 2:
Sklejaj dwie kartki zawsze od tyłu, po stronie, na której nie rysujesz.
Nauka z kroku 3:
Biała pusta kartka jest ok. Jest totalnie na maksa super klawa. Spytaj pierwszej lepszej białej kartki. Każda Ci powie, że jest super! A jak sobie uroiłeś / uroiłaś, że jednak nie jest, bo zmagasz się z toksycznym zjawiskiem perfekcjonizmu, to narysuj tam key visual albo odetnij kawałek kartki, jeśli jest taka możliwość.
Nauka z kroku 4:
Pamiętaj, że rysunek ma być przede wszystkim FUNKCJONALNY. Funkcjonalny, a nie ładny. Wszystko, co robisz na swoim ryślunku (czyli rysunku pomagającym myśleć), ma z założenia pomóc Ci zrealizować CEL rysunku. Rób rysunki funkcjonalne, służebne wobec stawianego przed nim celu.
Nauka z kroku 5:
Szarość – podobnie jak czarny – jest kolorem neutralnym. Jego dodanie nie wprowadza kakofonii barw, nie psuje estetyki rysunku, może za to pozytywnie „wyciągnąć”, czy wyłuskać informacje podkreślone na szaro.
Nauka z kroku 6:
Rysuj od ogółu do szczegółu. Zobacz też film na moim youtubowym kanale o tym, dlaczego z rysowaniem jest jak z gotowaniem zupy.
Nauka z kroku 7:
Im częściej widzisz dany rysunek, tym więcej z niego zapamiętasz. Uczymy się poprzez powtarzanie.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, nie zapomnij przeczytać także:
- Cudownik, czyli rysunkowy dziennik (cz.1) – podstawowe informacje
- Cudownik, czyli rysunkowy dziennik (cz.2) – korzyści z prowadzenia
- Cudownik, czyli rysunkowy dziennik (cz.3) – inne pomysły na codzienne rysowanie
- Jak podtrzymać w dziecku radość z rysowania? (Michele Cassou)
- Jak uczyć się języków poprzez myślenie wizualne?
- Mapa Marzeń – naświetlaj się planami, żeby je spełniać